Moim pierwszym aparatem była Smienia 8 i nie było to wcale dawno temu, tylko
w 1997 roku.
Kursy oczywiście, pewno Ci pomogą, ale przede wszystkim praktyka.
Osobiście sugeruje na początek zabrać smienkę na spacer, zdjęcia na
zewnątrz, przy naturalnym świetle będzie łatwiej robić.
Jeśli chodzi o nastawy (parametry ekspozycji) to naklej sobie na aparat
tabelkę, która powinna być na wewnętrznej stronie opakowania filmu Fuji
superia, kiedyś były też na Konicach, ale nie wiem, bo dawno nie
korzystałem.
Tam będziesz miała przykładowe parametry dla jednego czasu, podane, bodajże
dla 1/125. Na początku rób według tej tabelki.
Nie przejmuj się, że coś nie wyjdzie, spacer można powtórzyć. Poza tym
negatyw w przeciwieństwie do slajdu jest bardziej tolerancyjny, a i laborant
może przy robieniu odbitek, zadziałać i "podciągnąć trochę wyniki". Ja może
miałem, więcej szczęścia niż rozumu, ale wyszło mi wtedy, gdy zrobiłem
pierwsze 4 filmy tą smieną, jakieś 2/3 zdjęć, a może i więcej.
Robienie zdjęć nie jest trudne, kiedyś za komuny ludzie nie wiedzieli co to
aparat automatyczny, a zdjęcia robiło masę osób.
Co do zakładania i zdejmowania filmu to rzeczywiście patent z drugą kasetką
jest dobry. Gdy musisz zdjąć "zrobiony film" i nałożyć świeży, "zakop się z
aparatem" po zmroku, w ciemnym pomieszczeniu, pod kołdrą lub dwoma
śpiworami, musi być tak, by czubka nosa nie było widać. Ostrożnie po omacku
wyjmujesz wtedy obie kasetki z aparatu i zaczynasz zwijać film do kasetki z
której on wyszedł, tak, że poza pierwszymi obrotami szczeliny kasetetek się
ze sobą stykają. Te kilka lat temu, tak zwijałem filmy i nigdy się żaden nie
zarysował.
--
Pozdrawiam
Jędrzej
gg:387111
www.lupkow.z.pl