mtf
2004-07-19 13:51:28 UTC
Witam,
Dla twardzieli polecam caly tekst. Ci co maja malo czasu, albo nie
maja ochoty na czytanie o moich prywatnych pierdolach odsylam
do akapitu "DO RZECZY".
Zdecydowalem sie na moze zbyt rozwlekly wstep, ale chcialem naswietlic
cala problematyke lacznie ze "zajwiskami towarzaszacymi :-)
WSTEP:
W temacie foto padlo u mnie kilka waznych decyzji.
Od wielu lat posiadam bardzo dobra analogowa lustrzanke (nikon
F-801s). Jednak zamiast cieszyc sie tym co mam to zaczelem kombinowac
jak kon pod gorke, zeby kupic cos nowego. Naprawde od tygodni tak
intensywnie zajmuje sie tym tematem, ze w glowie nie mam niejsca na
nic innego. Przeszedlem juz praktycznie przez wszystkie etapy: od
pozostac przy tym co mam, przejsc na sredni format (stary Rollei, albo
cos z tych nowyszych ze zmienna optyka), przez kupic cos analogowego
znacznie lepszego (Leica) az do przejscia na dobra cyfre (nie
koniecznie DSLR, Digilux2 wydaje mi sie calkiem przyzwoitym
aparatem). Zrobilem cala mase odbitek z cyfry, na przerozne formaty,
az do 20x30. Wynik mnie doslownie zaszokowal - w jak najbardziej
pozytywnym znaczeniu. Wyglada to NAPRADE calkiem przyzwoicie. Przede
wszystkim ostrosc powala (to oczywiscie nie tylko zasluga objektywu ;-).
Niesamowicie nasycone kolory tez robia wrazenie. Co mnie jednak
absolutnie najbardziej przekonuje to niedestruktywna obrobka
w komputerze *oraz* mozliwosc uzycia filtrow kolorowych do fotografi
czarno-bialej *po zrobieniu* zdjecia. Po prostu bajeczna sprawa. Nie
tylko, ze nie musze nosic sie z pelnymi kieszeniami filtrow to
jeszcze nie musze podejmowac decyzji przed zrobieniem zdjecia.
Zakladajac, ze rozdzielczosc radiometryczna ktora oferuje cyfra oraz
zasieg kontrastow sa wystarczajace jest to fantastyczne rozwiazanie.
O takich drobiazgach jak np. retusz, czy optymalizacja histogramu
nawet nie musze mowic. Wszystko bylo by jednak ok, gdyby nie to, ze
jak na razie nie spotkalem sie jeszcze z takimi zdjeciami
czarno-bialymi z cyfry, ktore by mnie calkowicie przekonaly.
Zastawnawia mnie tylko czy jeszcze takich nie odkrylem, czy na razie
jeszcze sie nie da.
Po doglebym przemysleniu sprawy, stwierdzilem, ze moje problemy nie
leza w sprzecie, wiec takie pomysly jak Leica M, czy wypasiony sredni
format to po prostu proba znalezienia nowej motywowacji do fotografi
i tak naprawde nic wielkiego mi to na razie nie da, wiec odstawilem
te pomysly na boczny tor. Poza tym zadalem sobie pytanie, czy chce
praktycznie zrezygnowac z takiego srodka wyrazu jak glebia ostrosci,
czy chce czekac "nieskonczonosc" az aparat pozwoli mi zrobic nastepne
zdjecie, czy chce sie wkurzac, ze fajny motyw mi uciekl, bo aparat
miedzy nacisnieciem spustu a zarejstrowaniem potrzebuje wiecznosc, czy
chce sobie podniesc cisnienie na 200 jak odkryje kurz i syf na sensorze
(dokladniej na warstwie mikrosoczewek, ale to tutaj nie wazne), czy
chce sobie sprawic dreszczyk emocji, czy czasem fajne ujecie nie
bedzie mialo moire/aliasu, albo kolorowych upiekszen wskutek aberracji
chromatycznej albo czy w chce dostac szoku jak odkryje hot pixel, czy
dead pixel. Na te wszystkie pytania moja odpowiedz brzmi - NIE. Wiec
tym sposobem na dzien dzisiejszy cyfra dla mnie umarla. Na samym koncu
wrocilem wiec do tego co bylo na samym poczatku - postanowilem pozostac
przy tym co mam, czyli analogowym SLR. Poza tym gdybym chcial osignac
podobny komfort w cyfrze, ktory mi daje teraz moj nikon + osprzet
to musial bym zaplacic za to bardzo duzo tysiecy euro.
DO RZECZY:
Poniewaz bardzo bym chcial miec wplyw na to co laduje na papierze
a poniewaz nie mam teraz ani czasu ani mozliwosci na wlasna ciemnie
postanowilem zastosowac hybrydowe rozwiazanie: film + skan + wlasna
oborbka w fotoszopie + print w labie. Jeszcze tylko musze przebadac
dokladniej jakosc i powtarzalnosc w labie. Jak na razie wyglada to
calkiem niezle. Mam pare zdjec z cyfry, ktore juz trzy razy dawalem do
labu i nie widze praktycznie zadnych roznic (oczywiscie przy skladaniu
zlecenia odznaczam opcje "optymalizacja zdjec"). Za czasow analogowych
odbitek w masowym labie tak nie bylo. Pierwsze zdjecia wygladaly
zupelnie inaczej niz dorobki, a drugie dorobki jeszcze ineczej niz te
poprzednie powiekszenia. Po prostu zero powtarzalnosci.
Wlasne filmy (oczywiscie czarno-biale) planuje wywolywac samemu. To
jest zajecie, ktore czasowo nie angazuje az tak bardzo i nie potrzeba
do tego specjalnego pomieszczenia - a to jest wazne, bo sytuacja
mieszkaniowa nie wyglada u mnie zbyt optymistycznie. Nawet nie musze
do tego - poza chemia - nic kupwac, bo prakcznie caly sprzet stoi
w szafie.
Z powyzszego wynika wiec, ze trzeba jakos te negatywy zdigitalizowac.
Pytanie wiec: kupic skaner, czy dac gdzies do skanowania. To drugie ma
dwie duze zalety: 1. potencjalnie mozna uzyskac wyzsza jakosc (skaner
bebnowy), 2. nie jest sie narazonym na technologiczne starzenie
sprzetu i zwiazana z tym duza utrate wartosci. Naprzeciwko tego stoi
jedna duza wada - koszty uslugi. Te na pewno nie sa male i zaleza
oczywiscie od jakosci skanu. No i pytanie, czy ten co skanuje ma o tym
pojecie i czy zrobi to tak ja by sie chcialo.
Wlasny skaner to przede wszystkim ryzyko. Nie zepsuje sie po miesiacu?
Jak dlugo firma bedzie wypuszczala zaktualizowane/poprawione
sterowniki do niego? Czy rzeczywiscie jego jakosc zaspokoi wlasne
potrzeby? Czy nie ma jakis niemilych niespodzianek typu "druty
telegraficzne"? O ile zdobycie zdjec z przeroznych cyfrowek to zaden
problem o tyle zdobycie probnych skanow to bardzo trudna sprawa.
Niedawno zapytalem sie uprzejmie na jednym forum, czy ktos by mi
udostepnil wysokorozdzielcze, nieobrobione skany i sie dowiedzialem,
ze jestem strasznie naiwny. Mam wrazenie, ze niektorzy maja nieco
przerosniete ego. Przeciez nie chcialem skanow ich najlepszych zdjec,
ani jakis dziel sztuki. Chodzilo mi tylko o techniczna ocene. No ale
coz...
Analizuje ostano wiec ostro rynek skanerow. W najbardziej przeze mnie
cenionym czasopismie komputerowym (za rzetelnosc i nierzekupnosc) byl
niedawno test jedenastu skanerow do filmow:
- Minolta Dimage Scan Dual IV
- Reflecta ProScan 4000
- Umax PowerLook 270
- Canon CanoScan FS4000US
- Minolta Dimage Scan Elite 5400
- Nikon Coolscan LS-50ED
- Nikon Super Coolscan LS-5000ED
- Microtek ArtixScan 120tf
- Braun Multimag SlideScan 3600
- Reflecta DigitDia 3600
- Epson Perfection 4870 Photo
Po wnikliwej analizie i uwzglednieniu cen w mojej czolowce plasuje sie
Minolta Dimage Scan Elite 5400 (cana ok. 700 euro). Cenowo bym lakna
jeszcze tanszego Nikona, na upartego nawet ten drugi moze by
przeszedl, ale slyszalem, ze do zwyklych czarno-bilaych negatywow -
czyli tych na bazie srebra - Nikony sie nie za bardzo nadaja. Za to ta
Minolte 5400 pod katem B&W ludzie chwala - a przydatnosc do B&W to dla
mnie najwazniejsza sprawa, choc skanowy slajdow tez musza zadowalac.
W tescie ta Minolta dostala najwyzsza faktyczna rozdzielczosc 5000x4000
dpi - co przy malym obrazku jest raczej wazne - density range D dla
srebrowych filmow B&W wynosi D=2.8, Dmax=4.2, bardzo dobry odstep
sygnal/szum. Niestety smiesznie mala glebia ostrosci, tylko 0.4mm.
Przeciez czasami negatywy sie wybrzuszaja, co wtedy? Tutaj oba
Nikony wypadaja jeszcze gorzej: 0.3mm. Bardzo przekonywujaco wypadl
tez Microtek ArtixScan 120tf. D dla B&W wynosi 2.9, Dmax=3.8,
najlepszy w tescie sygnal/szum, glebia ostrosci 0.8mm, ale spore
przesuniecie miedzy pixlami R-G-B, wynoszace 1.5 pixla. Ten skaner
skanuje tez sredni format. Na razie nie gra to dla mnie zadnej roli,
ale trzeba myslec przyszlosciowo ;-) Niestety cena troche odstrasza:
ok. 2000 euro.
Bardzo ciekawa alternatywa wydaje sie tez Epson Perfection 4870
Photo - mimo, ze to flatbed scanner. Osiaga przy negatywach B&W
najwyzsze D=3.3, calkiem przyzwoity odstep sygnal/szum, bajeczna
glebie ostrosci wynoszaca 2mm, przesuniecie pixli tylko 0.3, ale slaba
ostrosc i bardzo niska faktyczna rozdzielczosc, tylko 1700x1600 dpi.
Z tych dwoch ostatnich powodow Epson raczej calkowice odpada.
Jak na razie wygrywa wiec Minolta 5400.
Jeszcze do niedawna bylem przekonany, ze jezeli skaner ma nadawac sie
do negatywow B&W to musi miec mozliwie duzy zasieg dla D. Wydawalo mi
sie, ze co najmniej 3 do 3.5. Zadalem sobie jednak trud i sciagnelem
dane techniczne filmow B&W wszystkich najwazniejszych firm
i odczytalem w wykresach Dmax, D oraz maksymalnie przenoszony
kontrast. Oczywiscie wyniki te zaleza od wywolywacza i sposobu
wywolywania. Mozliwe, ze z innymi wywolywaczami osiagnie sie inne
rezultaty. Zaznaczam wiec jeszcze raz: ponizsze dane pochodza od
producenta filmu i jezeli podanych bylo kilka wykresow to wzielem ten
co dawal najwieksze D. Oto te dane:
+------------------------------------+--------+--------+----------+
| Film | Dmax | D | kontrast |
+------------------------------------+--------+--------+----------+
| Fuji Neopan 1600 Professional | 2.45 | 2.15 | 3.3 |
| Fuji Neopan 400 Professional | 2.55 | 2.3 | 3.7 |
| Fuji Neopan 100 Acros | 2.55 | 2.35 | 3.1 |
| Ilford Delta 100 Professional | 1.8 | 1.6 | 2.7 |
| Ilford Delta 400 Professional | 2.3 | 2.0 | 3.8 |
| Ilford FP4 Plus | 1.9 | 1.8 | 3.2 |
| Ilford FP5 Plus | 2.2 | 2.0 | 3.7 |
| Ilford Pan F Plus | 1.9 | 1.8 | 2.8 |
| Ilford XP2 Super *) | 1.9 | 1.6 | 3.7 |
| Ilford Delta 3200 Professional | 2.5 | 2.2 | 4.0 |
| Ilford Ortho Plus | 3.4 | 3.35 | 3.1 |
| Agfa Agfapan APX 100 | 2.6 | 2.3 | 5.0 |
| Agfa Agfapan APX 400 | 2.8 | 2.6 | 5.0 |
| Agfa Scala 200x **) | 3.1 | 3.0 | 3.5 |
| Kodak T-MAX 100 | 3.2 | 3.0 | 3.7 |
| Kodak T-MAX 400 | 3.5 | 3.3 | 3.2 |
| Kodak T-MAX P3200 | 2.9 | 2.5 | 3.8 |
| Kodak TRI-X 400 | 3.0 | 2.7 | 4.0 |
| Kodak TRI-X 320 | 3.3 | 3.1 | 3.9 |
| Kodak PLUS-X 125 | 2.9 | 2.6 | 3.7 |
| Kodak Professional Technical Pan | 4.2 | 4.0 | 3.0 |
| Kodak BW400CN *) |1.9-3.1 | 2.1 | 3.5 |
| Kodak HIE | 2.3 | 2.2 | 1.8 |
| Kodak HSI | 2.6 | 2.5 | 2.5 |
| Kodak F-15 *) |2.0-3.1 | 2.1 | 3.7 |
+------------------------------------+--------+--------+----------+
*) film CN
**) slajd, kontrast: 1.5-3.5
Jak widac z wiekszoscia negatywow taka Minolta 5400 powinna spokojnie
sobie poradzic. Sa oczywiscie filmy, ktore maja D powyzej 2.8 i tutaj
mozna spodziewac sie problemow. Ale z drugiej strony, przynajmniej
z tych skanerow, ktore znalazly sie w tescie, najwyzsze D=3.3 ma ten
najmniej rozdzielczy Epson, potem jest tez wyzej wspomniany Microtek
z D=2.9 i zaraz potem Minolta 5400 z D=2.8. Oczywiscie podkreslam
jeszcze raz, ze ciagle mowa tylko i wylacznie o negatywach B&W oraz, ze
powyzsze liczby przy D dla skanerow to nie odpisy z prospektu tylko
pomiary z laboratorium.
Osobiscie sklaniam sie do tej Minolty 5400. Jednak same liczby to nie
wszystko. Niedawno czytalem na jakims forum, ze czlowiek sobie kupil
Minolte 5400 i mial w ciemnych partiach "druty telegraficzne". Inni
nie mieli zadnych problemow.
A jak wyglada to u Was? Czy posiada ktos ten skaner, albo mial
przynajmniej mozliwosci pracy z nim? Jakies spostrzezenia, komentarze,
wnioski?
Dziekuje z gory za pomoc.
mtf
PS. f2up na pl.rec.foto
Dla twardzieli polecam caly tekst. Ci co maja malo czasu, albo nie
maja ochoty na czytanie o moich prywatnych pierdolach odsylam
do akapitu "DO RZECZY".
Zdecydowalem sie na moze zbyt rozwlekly wstep, ale chcialem naswietlic
cala problematyke lacznie ze "zajwiskami towarzaszacymi :-)
WSTEP:
W temacie foto padlo u mnie kilka waznych decyzji.
Od wielu lat posiadam bardzo dobra analogowa lustrzanke (nikon
F-801s). Jednak zamiast cieszyc sie tym co mam to zaczelem kombinowac
jak kon pod gorke, zeby kupic cos nowego. Naprawde od tygodni tak
intensywnie zajmuje sie tym tematem, ze w glowie nie mam niejsca na
nic innego. Przeszedlem juz praktycznie przez wszystkie etapy: od
pozostac przy tym co mam, przejsc na sredni format (stary Rollei, albo
cos z tych nowyszych ze zmienna optyka), przez kupic cos analogowego
znacznie lepszego (Leica) az do przejscia na dobra cyfre (nie
koniecznie DSLR, Digilux2 wydaje mi sie calkiem przyzwoitym
aparatem). Zrobilem cala mase odbitek z cyfry, na przerozne formaty,
az do 20x30. Wynik mnie doslownie zaszokowal - w jak najbardziej
pozytywnym znaczeniu. Wyglada to NAPRADE calkiem przyzwoicie. Przede
wszystkim ostrosc powala (to oczywiscie nie tylko zasluga objektywu ;-).
Niesamowicie nasycone kolory tez robia wrazenie. Co mnie jednak
absolutnie najbardziej przekonuje to niedestruktywna obrobka
w komputerze *oraz* mozliwosc uzycia filtrow kolorowych do fotografi
czarno-bialej *po zrobieniu* zdjecia. Po prostu bajeczna sprawa. Nie
tylko, ze nie musze nosic sie z pelnymi kieszeniami filtrow to
jeszcze nie musze podejmowac decyzji przed zrobieniem zdjecia.
Zakladajac, ze rozdzielczosc radiometryczna ktora oferuje cyfra oraz
zasieg kontrastow sa wystarczajace jest to fantastyczne rozwiazanie.
O takich drobiazgach jak np. retusz, czy optymalizacja histogramu
nawet nie musze mowic. Wszystko bylo by jednak ok, gdyby nie to, ze
jak na razie nie spotkalem sie jeszcze z takimi zdjeciami
czarno-bialymi z cyfry, ktore by mnie calkowicie przekonaly.
Zastawnawia mnie tylko czy jeszcze takich nie odkrylem, czy na razie
jeszcze sie nie da.
Po doglebym przemysleniu sprawy, stwierdzilem, ze moje problemy nie
leza w sprzecie, wiec takie pomysly jak Leica M, czy wypasiony sredni
format to po prostu proba znalezienia nowej motywowacji do fotografi
i tak naprawde nic wielkiego mi to na razie nie da, wiec odstawilem
te pomysly na boczny tor. Poza tym zadalem sobie pytanie, czy chce
praktycznie zrezygnowac z takiego srodka wyrazu jak glebia ostrosci,
czy chce czekac "nieskonczonosc" az aparat pozwoli mi zrobic nastepne
zdjecie, czy chce sie wkurzac, ze fajny motyw mi uciekl, bo aparat
miedzy nacisnieciem spustu a zarejstrowaniem potrzebuje wiecznosc, czy
chce sobie podniesc cisnienie na 200 jak odkryje kurz i syf na sensorze
(dokladniej na warstwie mikrosoczewek, ale to tutaj nie wazne), czy
chce sobie sprawic dreszczyk emocji, czy czasem fajne ujecie nie
bedzie mialo moire/aliasu, albo kolorowych upiekszen wskutek aberracji
chromatycznej albo czy w chce dostac szoku jak odkryje hot pixel, czy
dead pixel. Na te wszystkie pytania moja odpowiedz brzmi - NIE. Wiec
tym sposobem na dzien dzisiejszy cyfra dla mnie umarla. Na samym koncu
wrocilem wiec do tego co bylo na samym poczatku - postanowilem pozostac
przy tym co mam, czyli analogowym SLR. Poza tym gdybym chcial osignac
podobny komfort w cyfrze, ktory mi daje teraz moj nikon + osprzet
to musial bym zaplacic za to bardzo duzo tysiecy euro.
DO RZECZY:
Poniewaz bardzo bym chcial miec wplyw na to co laduje na papierze
a poniewaz nie mam teraz ani czasu ani mozliwosci na wlasna ciemnie
postanowilem zastosowac hybrydowe rozwiazanie: film + skan + wlasna
oborbka w fotoszopie + print w labie. Jeszcze tylko musze przebadac
dokladniej jakosc i powtarzalnosc w labie. Jak na razie wyglada to
calkiem niezle. Mam pare zdjec z cyfry, ktore juz trzy razy dawalem do
labu i nie widze praktycznie zadnych roznic (oczywiscie przy skladaniu
zlecenia odznaczam opcje "optymalizacja zdjec"). Za czasow analogowych
odbitek w masowym labie tak nie bylo. Pierwsze zdjecia wygladaly
zupelnie inaczej niz dorobki, a drugie dorobki jeszcze ineczej niz te
poprzednie powiekszenia. Po prostu zero powtarzalnosci.
Wlasne filmy (oczywiscie czarno-biale) planuje wywolywac samemu. To
jest zajecie, ktore czasowo nie angazuje az tak bardzo i nie potrzeba
do tego specjalnego pomieszczenia - a to jest wazne, bo sytuacja
mieszkaniowa nie wyglada u mnie zbyt optymistycznie. Nawet nie musze
do tego - poza chemia - nic kupwac, bo prakcznie caly sprzet stoi
w szafie.
Z powyzszego wynika wiec, ze trzeba jakos te negatywy zdigitalizowac.
Pytanie wiec: kupic skaner, czy dac gdzies do skanowania. To drugie ma
dwie duze zalety: 1. potencjalnie mozna uzyskac wyzsza jakosc (skaner
bebnowy), 2. nie jest sie narazonym na technologiczne starzenie
sprzetu i zwiazana z tym duza utrate wartosci. Naprzeciwko tego stoi
jedna duza wada - koszty uslugi. Te na pewno nie sa male i zaleza
oczywiscie od jakosci skanu. No i pytanie, czy ten co skanuje ma o tym
pojecie i czy zrobi to tak ja by sie chcialo.
Wlasny skaner to przede wszystkim ryzyko. Nie zepsuje sie po miesiacu?
Jak dlugo firma bedzie wypuszczala zaktualizowane/poprawione
sterowniki do niego? Czy rzeczywiscie jego jakosc zaspokoi wlasne
potrzeby? Czy nie ma jakis niemilych niespodzianek typu "druty
telegraficzne"? O ile zdobycie zdjec z przeroznych cyfrowek to zaden
problem o tyle zdobycie probnych skanow to bardzo trudna sprawa.
Niedawno zapytalem sie uprzejmie na jednym forum, czy ktos by mi
udostepnil wysokorozdzielcze, nieobrobione skany i sie dowiedzialem,
ze jestem strasznie naiwny. Mam wrazenie, ze niektorzy maja nieco
przerosniete ego. Przeciez nie chcialem skanow ich najlepszych zdjec,
ani jakis dziel sztuki. Chodzilo mi tylko o techniczna ocene. No ale
coz...
Analizuje ostano wiec ostro rynek skanerow. W najbardziej przeze mnie
cenionym czasopismie komputerowym (za rzetelnosc i nierzekupnosc) byl
niedawno test jedenastu skanerow do filmow:
- Minolta Dimage Scan Dual IV
- Reflecta ProScan 4000
- Umax PowerLook 270
- Canon CanoScan FS4000US
- Minolta Dimage Scan Elite 5400
- Nikon Coolscan LS-50ED
- Nikon Super Coolscan LS-5000ED
- Microtek ArtixScan 120tf
- Braun Multimag SlideScan 3600
- Reflecta DigitDia 3600
- Epson Perfection 4870 Photo
Po wnikliwej analizie i uwzglednieniu cen w mojej czolowce plasuje sie
Minolta Dimage Scan Elite 5400 (cana ok. 700 euro). Cenowo bym lakna
jeszcze tanszego Nikona, na upartego nawet ten drugi moze by
przeszedl, ale slyszalem, ze do zwyklych czarno-bilaych negatywow -
czyli tych na bazie srebra - Nikony sie nie za bardzo nadaja. Za to ta
Minolte 5400 pod katem B&W ludzie chwala - a przydatnosc do B&W to dla
mnie najwazniejsza sprawa, choc skanowy slajdow tez musza zadowalac.
W tescie ta Minolta dostala najwyzsza faktyczna rozdzielczosc 5000x4000
dpi - co przy malym obrazku jest raczej wazne - density range D dla
srebrowych filmow B&W wynosi D=2.8, Dmax=4.2, bardzo dobry odstep
sygnal/szum. Niestety smiesznie mala glebia ostrosci, tylko 0.4mm.
Przeciez czasami negatywy sie wybrzuszaja, co wtedy? Tutaj oba
Nikony wypadaja jeszcze gorzej: 0.3mm. Bardzo przekonywujaco wypadl
tez Microtek ArtixScan 120tf. D dla B&W wynosi 2.9, Dmax=3.8,
najlepszy w tescie sygnal/szum, glebia ostrosci 0.8mm, ale spore
przesuniecie miedzy pixlami R-G-B, wynoszace 1.5 pixla. Ten skaner
skanuje tez sredni format. Na razie nie gra to dla mnie zadnej roli,
ale trzeba myslec przyszlosciowo ;-) Niestety cena troche odstrasza:
ok. 2000 euro.
Bardzo ciekawa alternatywa wydaje sie tez Epson Perfection 4870
Photo - mimo, ze to flatbed scanner. Osiaga przy negatywach B&W
najwyzsze D=3.3, calkiem przyzwoity odstep sygnal/szum, bajeczna
glebie ostrosci wynoszaca 2mm, przesuniecie pixli tylko 0.3, ale slaba
ostrosc i bardzo niska faktyczna rozdzielczosc, tylko 1700x1600 dpi.
Z tych dwoch ostatnich powodow Epson raczej calkowice odpada.
Jak na razie wygrywa wiec Minolta 5400.
Jeszcze do niedawna bylem przekonany, ze jezeli skaner ma nadawac sie
do negatywow B&W to musi miec mozliwie duzy zasieg dla D. Wydawalo mi
sie, ze co najmniej 3 do 3.5. Zadalem sobie jednak trud i sciagnelem
dane techniczne filmow B&W wszystkich najwazniejszych firm
i odczytalem w wykresach Dmax, D oraz maksymalnie przenoszony
kontrast. Oczywiscie wyniki te zaleza od wywolywacza i sposobu
wywolywania. Mozliwe, ze z innymi wywolywaczami osiagnie sie inne
rezultaty. Zaznaczam wiec jeszcze raz: ponizsze dane pochodza od
producenta filmu i jezeli podanych bylo kilka wykresow to wzielem ten
co dawal najwieksze D. Oto te dane:
+------------------------------------+--------+--------+----------+
| Film | Dmax | D | kontrast |
+------------------------------------+--------+--------+----------+
| Fuji Neopan 1600 Professional | 2.45 | 2.15 | 3.3 |
| Fuji Neopan 400 Professional | 2.55 | 2.3 | 3.7 |
| Fuji Neopan 100 Acros | 2.55 | 2.35 | 3.1 |
| Ilford Delta 100 Professional | 1.8 | 1.6 | 2.7 |
| Ilford Delta 400 Professional | 2.3 | 2.0 | 3.8 |
| Ilford FP4 Plus | 1.9 | 1.8 | 3.2 |
| Ilford FP5 Plus | 2.2 | 2.0 | 3.7 |
| Ilford Pan F Plus | 1.9 | 1.8 | 2.8 |
| Ilford XP2 Super *) | 1.9 | 1.6 | 3.7 |
| Ilford Delta 3200 Professional | 2.5 | 2.2 | 4.0 |
| Ilford Ortho Plus | 3.4 | 3.35 | 3.1 |
| Agfa Agfapan APX 100 | 2.6 | 2.3 | 5.0 |
| Agfa Agfapan APX 400 | 2.8 | 2.6 | 5.0 |
| Agfa Scala 200x **) | 3.1 | 3.0 | 3.5 |
| Kodak T-MAX 100 | 3.2 | 3.0 | 3.7 |
| Kodak T-MAX 400 | 3.5 | 3.3 | 3.2 |
| Kodak T-MAX P3200 | 2.9 | 2.5 | 3.8 |
| Kodak TRI-X 400 | 3.0 | 2.7 | 4.0 |
| Kodak TRI-X 320 | 3.3 | 3.1 | 3.9 |
| Kodak PLUS-X 125 | 2.9 | 2.6 | 3.7 |
| Kodak Professional Technical Pan | 4.2 | 4.0 | 3.0 |
| Kodak BW400CN *) |1.9-3.1 | 2.1 | 3.5 |
| Kodak HIE | 2.3 | 2.2 | 1.8 |
| Kodak HSI | 2.6 | 2.5 | 2.5 |
| Kodak F-15 *) |2.0-3.1 | 2.1 | 3.7 |
+------------------------------------+--------+--------+----------+
*) film CN
**) slajd, kontrast: 1.5-3.5
Jak widac z wiekszoscia negatywow taka Minolta 5400 powinna spokojnie
sobie poradzic. Sa oczywiscie filmy, ktore maja D powyzej 2.8 i tutaj
mozna spodziewac sie problemow. Ale z drugiej strony, przynajmniej
z tych skanerow, ktore znalazly sie w tescie, najwyzsze D=3.3 ma ten
najmniej rozdzielczy Epson, potem jest tez wyzej wspomniany Microtek
z D=2.9 i zaraz potem Minolta 5400 z D=2.8. Oczywiscie podkreslam
jeszcze raz, ze ciagle mowa tylko i wylacznie o negatywach B&W oraz, ze
powyzsze liczby przy D dla skanerow to nie odpisy z prospektu tylko
pomiary z laboratorium.
Osobiscie sklaniam sie do tej Minolty 5400. Jednak same liczby to nie
wszystko. Niedawno czytalem na jakims forum, ze czlowiek sobie kupil
Minolte 5400 i mial w ciemnych partiach "druty telegraficzne". Inni
nie mieli zadnych problemow.
A jak wyglada to u Was? Czy posiada ktos ten skaner, albo mial
przynajmniej mozliwosci pracy z nim? Jakies spostrzezenia, komentarze,
wnioski?
Dziekuje z gory za pomoc.
mtf
PS. f2up na pl.rec.foto